środa, 29 sierpnia 2012







wczoraj byłam u ortopedy z kręgosłupem
tym moralnym też, bo zaciągnęłam Miłego do gabinetu
ja tam nigdy diagnoz nie pamiętam, to lepiej mieć ze sobą kogoś kto ogarnia :)

pytam:
-czy ja mogę z narzeczonym?
-echhhh co przychodzi ładniejsza do mnie do zawsze z narzeczonym
 jak tu żyć!?
-porządnie.... (odparł Miły)
po salwie śmiechu, lekarz
-ale ja mogę na panią poczekać
-ale wie pan, on całkiem świeży jest
no to po pogadance zaproponował położenie się na kozetce
mówi
-pani się nie rozbiera skoro narzeczony jest
-ale on już widział

co by zrobić konkretniejsze badania i tak musiałam wrócić (dziś) do przychodni
wziąć skierowanie do pana co już u niego byłam
by za tydzień on już zrobił skierowanie na rtg i coś czego nie jestem w stanie przeczytać

stoję, kolejka jak diabli
pani w recepcji w kulturalny sposób pyta: czego (tyle z twarzy czytam) i dalej, pani sobie życzy
no więc potrzebuję tylko skierowanie i nie chcę robić sztucznego tłumu
wyciągam na dowód karteczkę z wytycznymi ortopedy
tam właściwie nic nie pisze (dla tych co nie umieją czytać falek) ale są pięczątki
mówię:
pan tomasz (jak dobrze, czasem się nie pier*lić z pełnym tytułem, od razu wygląda, że się znamy) powiedział, by mi pani doktor dała skierowanie do niego a on już zleci potrzebne badania.
pieczętuję wypowiedź pewnym uśmiechem życzliwości.
wypisując zerka na mnie oko skanując i drążąc mą psychikę
szczerzę się, myślami błądząc byle gdzie, totalny zlew na podejrzliwość
ma pani dowód ubezpieczenia?
tak, odcinki krusu (tak na prawdę powinnam mieć książeczkę ale póki mogę bez...)
ok w porządku

ufff

nie musiałam tam koczować 6 godzin by zobaczyć biały kitel odfruwający na wizyty domowe bez przyjęcia mnie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz