poniedziałek, 25 lipca 2011
wyruszam w drogę, trudną, nie będzie mnie, przykryje mnie warstwa myśli innych, kurz oczekiwań, pot relacji.
na drogę biorę laskę czyli statyw, bo gdy ci wszyscy których oddech czuję na karku zasną pójdę zapisywać myśli, nadawać im kształt.
mam silną potrzebę ucieczki, coraz trudniej mi ją zwalczyć.
znów zawęża mi się widok, drażnią poboczne wątki, nic teraz nie jest ważne poza drogą, by ją przebyć....jakoś...
jeśli stoisz na poboczu, nie machaj, nie zatrzymam się, to ponad moje siły.
http://www.youtube.com/watch?v=h9s0MxEGOos&feature=related
niedziela, 24 lipca 2011
środa, 20 lipca 2011
sobota, 16 lipca 2011
piątek, 15 lipca 2011
moja kocica wczoraj skonsumowała pół dupy własnego dziecka
znowu słucham odbijających się o puste ściany świadomości tłumaczeń.
każde jest dla mnie jak kolejna warstwa ubrania na ropiejącym, toczonym gangreną ciele...dobrze wygląda z wierzchu tylko w nozdrza kąsa rzeczywistość.
w żadne nie wierzę, wiem jak działa pralka automatyczna...o tak z autopsji również, nie jestem święta w tym temacie, tyle, że może po fakcie ale uświadamiam sobie obłudę własnej natury...
plecy mam coraz mocniej przygarbione, nie istnieje odkupienie, nie dla mnie.
na to liczą i zaznają tylko ci, co potrafią kochać siebie, chronić i okłamywać.
http://www.youtube.com/watch?v=3yh2InVsFag
niech gra chopin, stanę nago nad głębokim dołem, docisnę betonową płytą kłamstwa odziane w strojne pióra pozornej troski, zachłannej na zysk szczerości odpowiednio dawkowanej. potrafisz mi spojrzeć w oczy ze świadomością, że znam każde twoje kolejne słowo, gest?
-cześć :)
-cześć
-co słychać?
-nic, robię to i owo
zawsze marzyłam by być grabarzem na małym wiejskim cmentarzu. tulą mnie zmarli, oni nie muszą kłamać.
czwartek, 14 lipca 2011
środa, 13 lipca 2011
maryś dziś rano przenosząc swoje dzieci zabiła jedno...przypadkiem, za słabe było. mimo wszystko zabrała tężejące ciałko do nowego legowiska. ile błędów można jeszcze popełnić? takich bez odwrotu? takich, których konsewkwencje zabijają? jak szybko dopada świadomość popełnienia kroku? da się iść dalej, równocześnie stojąc...?
http://www.youtube.com/watch?v=t_a0EVQnHwE&feature=related
wtorek, 12 lipca 2011
czwartek, 7 lipca 2011
ostatnie przejścia sprawiają, że nie lubię niespodzianek
głównie w kwestii odbioru dziecka
niestety nie mam na to wpływu
nie mam wpływu również na nerwicę która mną telepie
a telepie, bo ex nigdy nie wie, więc zaskakuje
zawsze jestem winna, że dziecko nie uszykowane na czas
.....właśnie czekam.....
jak znam życie, wpadnie dokładnie w momencie gdy będzie odbiór mebli
dziś dodatkowo zaczęłyśmy z NIKiem remont kuchni
jak to dziś wszystko pierdyknie
taaa czarnowidztwo mi się załącza
jak mniemam, będzie również bura, bo na wakacje mają jechać
i to cytując "jakoś teraz, jak tylko będę miał..."
pada, pranie nie schnie
jestem oazą spokoju.....
milutko skuwam tynki w kuchni
jestem oazą spokoju....
może na wszelki wypadek powinnam se rozrobić znieczulacza...
...spróbujemy bez...
najwyżej, następny post, będzie w dialekcie soczyście budowlanym
niedziela, 3 lipca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)