z motyką na słońce
środa, 6 listopada 2019
poniedziałek, 4 listopada 2019
Siadłam. Muszę nadgonić zaległe prace zarobkowe. Rozpycham się i walczę jak płód w brzuchu by zrobić sobie przestrzeń. Na ruch, na wybór. Ciągle za ciasno. Ciągle potrzeby innych spychają te własne.
Dziś niby miałam wybór. Praca lub ogród. Ale decyzję podjęłam zgrzytając stopniami schodów.
Jeszcze tylko szybkie zerknięcie w okno na świat. Tam za obsraną szybą i dziesiątkami łażących po niej muchach jest inna praca do wykonania, choć teraz myślę, że znakomicie oddająca tu i teraz. Za obsranym oknem jest sterta gówna do rozrzucenia na warzywniku. Trochę mnie to śmieszy.
Jeszcze tylko zerkam na te okno. Te muchy. Tak bliskie. Muszę utrwalić ten bezsensowny ślad myśli, to odczucie. Taka potrzeba. Którą zaraz stłumię bo przecież najpierw trzeba....
https://www.youtube.com/watch?v=J_-bhuQyEcY
niedziela, 3 listopada 2019
Czuję, że obiegłam ziemię i stanęłam w tym samym punkcie. Poczułam jak sama sobie pluję w twarz.
Widzę siebie jak klęczę wdychając zapach butwiejących liści. To zawsze koi. Zwłaszcza gdy stado kąsa pokazując ci twoje miejsce. I tak lądujesz na takim gdzie nie ma kogo kąsać bez narażenia się na razy.
Widzę siebie jak siedzę na kamieniu. Tu kończy się ścieżka. Przede mną morze chwastów miziane wieczornym chłodem. Przez pryzmat, zebranego w kącikach oczu bólu, wygląda to wszystko jeszcze bardziej pięknie. Dotkliwie pięknie. To też koi.
teraz
Siedzę na strychu pod strzępami mineralnej wełny wśród tysiąca rzeczy i spraw czekających na swój czas. Co i raz to spada na mnie walcząca o przetrwanie mucha. Są takie mozolne i wilgotne jakby rozkładały się zanim przyjdzie śmierć.
Też jestem dziś wilgotna tylko brakuje przestrzeni chwastów, brakuje sił by klęknąć.
Możesz przyjść. Dziś, jutro, pojutrze.
Obiegłam całą ziemię...zupełnie bez sensu.
poniedziałek, 7 października 2013
stara jestem i durna
czytam córce przed snem lekturę
o psie który jeździł koleją
córa w połowie zasnęła
no przeca nie mogłam....
nie mogłam i doczytałam se do końca
dwa razy powstrzymując się od płaczu
a na koniec rycząc jak bóbr
polazłam do warsztatu wysmarkać się w ramię Miłego
fajnie jest przeczytać coś co wzruszało kiedyś i poczuć
że nadal się jest tą samą osobą
poniedziałek, 17 czerwca 2013
powtorki
kiedyś były takie porażająco przerażające
długą drogę musiałam przejść
by na ustach i w sercu zagościła radość
by pewność i wiara znów mnie wypełniła
nie było łatwo
nigdy nie jest
każdy dzień był i jest nauczką
niby drobną
ale składającą się na tą wielką mądrość
którą kiedyś będzie emanowało moje pomarszczone ciało
za mną najszczęśliwszy dzień
nasz z Miłym ślub
przede mną wiele jeszcze szczęścia
już niedługo zamieszkamy
w "zbyt niemożliwie pięknym domu"
jak to o nim mówią nasi bliscy :)
mam również nadzieję zajść w ciążę
podobno umieramy, gdy przestajemy marzyć
marzę zatem i żyję
dostaliśmy w prezencie ślubnym kosz wypełniony
własnoręcznie upieczonymi ciasteczkami
od osoby, której nigdy nie poznaliśmy
nie znamy również naszego wspólnego losu
ale zapowiada się równie smacznie
nie zawsze to co nieznane jest straszne
warto się odważać
warto walczyć z własnym lękiem
łamać śluby panieńskie
pokazać język jak nas ktoś wnerwia
bo żyje się tylko raz i to przez chwilę
szkoda czasu na strach i kompleksy
https://www.youtube.com/watch?v=fd02pGJx0s0
wtorek, 5 marca 2013
męczy mnie obecność
tym bardziej, że podkreśla nieobecność
tak bardzo byłyśmy blisko
tak bardzo cię kocham
dziś ukryłam mój ugór codzienności
przed wszystkimi
bo nie potrafią sięgnąć tak głęboko
jak ty
brakuje mi ciebie
cholernie duży kawał mojej rzeczywistości
został wymazany i wyplackany paluchami
tłuste, ordynarne paluchy rzeczywistości
zostawiły białe plamy
nie udaje mi się ich zapełnić
https://www.youtube.com/watch?v=JJkUWJ8xdC0
niedziela, 24 lutego 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)