poniedziałek, 12 września 2011


-zrobić 3 aniołki (prawie)
-2 obrazy i kredens (nawet nie w fazie prenatalnej, termin na kredens do piątku)
-skosić trawę (od biedy sama na jesieni zgnije)
-rozliczyć wyprawkę (exmałżonek i były nauczyciel nie wierzy, że to jest drogie, mission impossible)
-dryndnąć do rodziciela w swojej i nieswojej sprawie (może jutro się uda)
-złożyć podanie do gminy o dofinansowanie na dowóz dziecka do autobusu (jutro)
-wysłać sprzedanego aniołka number dwa (jutro)
-wytłumaczyć exowi, że skoro wziął radcę prawnego to niech sam za niego buli (mission impossible jakkolwiek się to pisze)
-odebrać szlifierkę z serwisu (jutro)
-zrobić zakupy bo córka nieprzepada za serami pleśniowymi ;) (jutro)
-zmyć gary z niedzieli (eeee walnę jutro do zmywarki może dopierze)
-ogarnąć siebie (yeti straszy w lusterku, no chyba, że zanim to zrobię nastanie moda na misie)
-odkurzyć (ewentualnie nie patrzeć pod nogi i uznać, że pająki są pożyteczne)
-wysłać przelew za grunt gesso (jutro przy okazji aniołka)
-odpowiedzieć na maile (e w sumie i tak zgubiłam wątek, najwyżej zostanę uznana za chama)
-wyszukać lampy do restauracji (ikea mnie uratuje;))
-zamówić szkło artystyczne z logiem hotelu (faza w planie zaledwie)
-kupić klej soudala (cholernie ważne, jutro)
-sprawdzić olej w samochodzie (skoro robię to od miesiąca a kontrolka się nie świeci...)
+to co robię codziennie...hmmmm, idę spać zanim se coś przypomnę.

a mogłam zostać alkoholiczką i mieć wszystko w siedzeniu ;)

http://www.youtube.com/watch?v=vOnuBVARzVw&feature=related

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz