czwartek, 18 sierpnia 2011


czasami tylko milknące w gardłach skomlenie psów przypomina mi kim jestem...
taki tam wers z dupy (dziadzio pisarz twierdził, że gdyby miał taką głowę jak ja to by na niej usiadł-tłumaczę się co by nie było, że klnę), co się przypałętał gdy dłutem wygrzebywałam aniołkowi oczodół
pewnie istnieje ktoś kto nada temu zdaniu głębszy sens zupełnie nierozważnie i wbrew okolicznościom w jakich ta mozaika słowna się do mnie przypałętała. czasem tak po prostu mam. czasem coś przychodzi z nikąd
z ogłoszeń parafialnych:
doktór od kompa bardzo się stara więc to jeszcze potrwa, znaczy potrwa moja nieobecność, dziś w ramach heloł jeszcze żyję, dorwałam laptopa nagle zaśniętej przyjaciółki
acha był jeszcze jeden wers ale był tak mądry i oczywisty, że już zapomniałam pomimo rady psiapsiółki co by tą myśl spisać, jutro ją spytam co tak genialnego ;) wymyśliłam i zanotuję, jak już wspomniałam, uznałam tą myśl nie wartą zachodu ale teraz sama jestem ciekawa co w niej było takiego genialnego...
buuuu ja chcę mojego kompusia :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz